Waporyzacja sama w sobie nie posiada wad – to przyjemna i bezpieczna metoda stosowana w ziołolecznictwie. Co wydarzy się, kiedy połączymy ją dodatkowo z filtracją wodną? Tego dowiecie się w artykule poniżej!
Waporyzacja? Same zalety.
Zanim przejdziemy do wytłumaczenia, dlaczego warto łączyć filtrację wodną z waporyzacją, przyjrzyjmy się dla przypomnienia bliżej tej drugiej. Waporyzacja to osiągnięcie temperatury odpowiedniej do ogrzania suszu roślinnego i wdychanie odparowanych z niego substancji w formie inhalacji. Dzięki podgrzaniu materiał uwalnia substancje czynne, które niejednokrotnie niezwykle dobroczynnie wpływają na nasze zdrowie i samopoczucie. Jak zaznacza specjalista w dziedzinie waporyzacji Ryszard Fazowski osiągana „temperatura różni się w zależności od rodzaju stosowanego suszu oraz efektów jakie chcemy uzyskać. Co najważniejsze, jest ona niższa od temperatury spalania danego materiału roślinnego, dzięki czemu nie powstaje dym ani substancje smoliste i rakotwórcze.” Przy dobrze dobranej temperaturze żadne substancje aktywne nie zostają z suszu roślinnego usunięte. Zaletą tej metody przyswajania ziół jest także jej natychmiastowe i skuteczne działanie: substancje poprzez inhalację trafiają do płuc a z nich wprost do krwiobiegu. Sam proces jest wyjątkowo przyjemny – dzięki kojącym wdechom można rozkoszować się smaczną parą. Dzięki zawartym w ziołach terpenom, inhalacje są wyjątkowo aromatyczne.
Waporyzacja – to się opłaca
Jeśli mowa o zaletach stricte pragmatycznych, waporyzacja daje możliwość inhalacji już bardzo niewielkimi ilościami materiału roślinnego. Wystarczy zaledwie 0,1 g suszu, aby osiągnąć oczekiwany efekt, co przekłada się na istotne oszczędności. Cena samego jest dość wysoka, ale pewnym jest, że jego koszt zwróci się stosunkowo szybko dzięki jego efektywności. W tym miejscu warto wspomnieć, że nie należy inwestować w waporyzatory z najniższej półki, ponieważ mogą być one niebezpieczne dla zdrowia. Produkowane są one z nieodpowiednich materiałów, które nie nadają się do stosowania przy wysokich temperaturach. Takie urządzenie (np. Titan 2 Hebe) może topić się w czasie inhalacji i uwalniać toksyczne opary. Są także modele, które ogrzewają materiał w zbyt wysokim stopniu. Prowadzi to do spalania suszu – a więc nie można w takiej sytuacji w ogóle mówić o waporyzacji.